MYŚLENIE KRYTYCZNE NIE JEST ŻADNĄ INNOWACJĄ W NAUCZANIU, NIE MA TU NIC NOWEGO DLA OSOBY Z DUŻYM DOŚWIADCZENIEM
To dość często słyszany od nauczycieli komentarz, gdy prezentujemy nasz materiał na konferencjach czy szkoleniu (w jego początkowej fazie). Poszukujący nauczyciele rzeczywiście widzieli już wiele, próbowali różnych metod, podejść, rozwiązań. W tym micie również dominują trzy nieaktualne (nieprawdziwe) przekonania.
Pierwsze odzwierciedla stwierdzenie, że taki „materiał” na pewno już był na polskim rynku; „gdzieś go już widziałem/słyszałem/czytałem”. Tymczasem rutyny myślenia krytycznego dotarły do Polski dopiero w 2018 roku, kiedy pozyskałem je dla swojej szkoły Thinking Zone (w Gdańsku) i odbyliśmy pierwsze szkolenie z trenerem z USA. Same rutyny zostały stworzone przez Ron Ritchharta w ramach projektu “Projcect Zero” w 2011 roku (Harvard University). Nie jest zatem możliwe, by rutyny były znane polskim nauczycielom od 10-20 lat, jak nas czasami przekonują.
Mamy tu zatem do czynienia z zupełnie nowym materiałem. Musimy mieć świadomość, że w dziedzinie edukacji czy psychologii praktycznie każdego dnia pojawiają się wyniki nowych badań o tym jak się uczymy, jakie czynniki wspierają a jakie hamują procesy uczenia się. Te dwa obszary zawodowe wymagają więc „bycia na czasie”, śledzenia wyników badań, nieustannego dokształcania się. Trudno przyjąć, że podejście do edukacji przyjęte 200 lat temu – opresyjne, hierarchiczne, nakazowe, traktujące dziecko jak przedmiot a nie podmiot – jest najlepsze, jakie człowiek mógł wymyślić i niczego lepszego już nie stworzymy. Nauczyciel to zawód, który wymaga ciągłego uczenia się, ale również umiejętności ODUCZANIA się, by móc przyjąć nową wiedzę, stojącą nierzadko w konflikcie z dotychczasowymi modelami kształcenia.
Jeśli skupimy się na tym co najlepsze dla dziecka, tu i teraz, to nie będziemy mieć problemów z oduczaniem się nieskutecznych sposobów działania.
Zgodnie z następnym przekonaniem rutyny to kolejne narzędzia, metody stworzone dla nauczyciela, aby mógł lepiej nauczać. A przecież „ja już praktycznie wszystko widziałam”. W tym obszarze mamy jednak do czynienia z zasadniczą różnicą. W systemie, gdzie nauczyciel znajduje się w centrum, wszelkiego rodzaju metody, narzędzia, programy są dla nauczyciela, aby to on stawał się coraz skuteczniejszy i lepiej przygotowywał do egzaminów. Odbiorcy naszych szkoleń są więc przekonani, że podobną rolę pełnią również rutyny MK.
W kulturze myślenia krytycznego mamy jednak zupełnie inne podejście. W centrum znajduje się uczeń i jego proces uczenia się, zaś nauczyciel jest pośrednikiem, który przekazuje rutyny i narzędzia swoim uczniom, aby to oni uczyli się lepiej i skuteczniej, poznawali siebie, swój sposób myślenia i uczenia się. Przygotowane narzędzia mają spełniać kryteria sukcesu dla ucznia, a nie nauczyciela. Dlatego są:
- wizualne, graficzne – przygotowane z myślą o dzisiejszych uczniach,
- bardzo proste w użyciu, aby „złapać ucznia na tym, co potrafi” a nie odwrotnie,
- szybkie, krótkie – trwające 3–10 minut, aby utrzymać koncentrację dzisiejszego ucznia,
- przygotowane do pracy zespołowej, bo tego dziś szuka każdy uczeń,
- pokazują przede wszystkim myślenie (interpretację) ucznia, a nie zakres jego wiedzy, która podlega ocenie. Współczesne dzieci chcą pokazać swoją unikalność, być zauważone, uszanowane, traktowane podmiotowo.
Rolą nauczyciela jest wprowadzić, szybko nauczyć tych narzędzi uczniów i pozwolić im je stosować jak najczęściej, w różnych sytuacjach, by dostrzegli ich uniwersalność, siłę oraz możliwość zastosowania w szkole i życiu osobistym. Nauczyciel staje się wówczas przewodnikiem, który otwiera nowe drzwi edukacyjne, wspiera uczniów, jest dla nich zawsze wtedy, gdy go potrzebują. Ale już nie naucza, nie przepytuje, nie ocenia, nie krytykuje, nie szuka błędów.
Proponujemy Państwu dwie całkowicie nowe rzeczy. Zupełnie nowe metody (narzędzia) pracy oraz zupełnie inne podejście do zagadnienia odpowiedzialności za proces uczenia się. Gdy zdejmiemy z siebie odpowiedzialność za nauczanie (co jest jedną, wielką iluzją) a nasze myśli i działania skoncentrujemy na tym, jak wspomóc dzieci w ich procesie uczenia się, to nagle okaże się, że zaproponowane rutyny i narzędzia są najlepszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem na rynku.
Ostatnie przekonanie, o którym warto tu wspomnieć, sprowadza się do zapewnień, że „ja tak zawsze pytałam”. Trudno z tym polemizować, bowiem spora część rutyn bazuje na pytaniach. Różnica tkwi w sposobie ich dostarczenia. Tradycyjnie nauczyciel „rzuca” pytania do klasy, co sprawia, że zwykle odpowiadają na nie ci sami uczniowie. Pozostali kryją się za plecami kolegów. Pracuje 10–15% klasy.
W naszym podejściu wszyscy uczniowie otrzymują czystą kartkę z rutyną i KAŻDE dziecko myśli, pracuje, podejmuje wysiłek własnej interpretacji, refleksji. W warunkach, gdy nikt nie będzie tych przemyśleń oceniał, gdy nie ma jednej prawidłowej odpowiedzi, praktycznie wszyscy uczniowie zaczną być aktywni i mocno się angażować. I choć może pytania będą podobne, to – na skutek zmiany sposobu ich wprowadzenia i kierowania procesem przez nauczyciela – końcowy efekt będzie zupełnie inny.
To naprawdę realne, proste i daje wszystkim dużo frajdy. Gdy mamy odpowiednie narzędzia i odpowiednio je wykorzystamy 🙂