Niektórzy nazwą to „wysokimi standardami”. Inni – „ambicją”. Jeszcze inni powiedzą: „po prostu chcę, żeby było dobrze”. Ale jeśli przyjrzeć się temu bliżej, często okazuje się, że pod tymi etykietkami kryje się przymus bycia perfekcyjnym – a za nim cała lista kosztów, o których nie chcemy mówić głośno.
Perfekcjonizm w szkole rzadko wygląda jak filmowa obsesja na punkcie porządku czy ocen. Najczęściej jest cichy. Codzienny. Zamaskowany jako „dbałość o jakość” albo „odpowiedzialność za uczniów”. To właśnie perfekcjonizm każe nauczycielowi poświęcać wieczory na dopracowywanie materiałów, które już dawno były dobre. To on nie pozwala zgłosić się do poprowadzenia zespołu, bo przecież „jeszcze nie mam gotowej koncepcji”. To on powoduje, że nauczycielka nie wprowadza nowej metody, bo nie wie, czy zadziała od razu idealnie.
A teraz zatrzymajmy się na chwilę i zapytajmy: ile to wszystko kosztuje?
Perfekcjonizm ma wysoką cenę. Emocjonalną, społeczną, zdrowotną. Zżera zasoby, zamiast je budować. Powoduje, że nauczyciele się wypalają, nie dlatego że nie potrafią, ale dlatego że próbują „dowieźć” coś, co nie istnieje – idealną lekcję, idealny projekt, idealną wersję siebie. Wśród tych, którzy boją się niedoskonałości, króluje syndrom oszusta: nawet jeśli osiągają sukcesy, wciąż mają poczucie, że „to nie wystarczy”.
Do tego dochodzi presja porównań. W rankingach, w ocenach, w rozmowach w pokoju nauczycielskim. Kto zrobił więcej? Czyja klasa ma lepsze wyniki? Kto przygotował piękniejszą gazetkę, a kto „znowu odpuścił”? Taka atmosfera sprawia, że współpraca przegrywa z rywalizacją, a zaufanie – z ciągłym udowadnianiem swojej wartości.
I chociaż wydaje się, że to „tylko wewnętrzne wymagania”, to skutki są bardzo realne. Lęk. Przeciążenie. Napięcie. Trudności w relacjach. Przewlekły stres. A w dłuższej perspektywie – zamrożenie kreatywności, wycofanie z działania, utrata sensu.
Najtrudniejsze jest to, że przez lata system edukacji wzmacniał takie postawy. Nagradzał bezbłędność, nie proces. Chwalił za wyniki, nie za myślenie. Tworzył iluzję, że nauczyciel ma być ekspertem od wszystkiego i zawsze gotowym. Tylko że to nie jest możliwe. A udawanie, że jest – wykańcza.
Perfekcjonizm nie jest drogą do jakości. Jest drogą do zamknięcia. Do lęku przed ruchem. Do działania tylko wtedy, gdy mamy 100% pewności. A przecież uczenie – prawdziwe uczenie – to obszar niepewności, prób, błędów i szukania. Bez tego nie ma rozwoju.
Jeśli naprawdę zależy nam na edukacji, która rozwija, musimy przestać robić dobre wrażenie. I zacząć robić miejsce na prawdę: że doskonałość to mit, a prawdziwa jakość rodzi się z odwagi, nie z napięcia.
Czy w Twojej pracy (lub w szkole) czujesz, że perfekcjonizm bardziej Cię napędza, czy raczej ogranicza? Co pomaga Ci działać bez presji „bycia idealnym”?
Jeśli chcesz zacząć budować kulturę błędu w swojej szkole – świadomie, krok po kroku – zapraszamy na nasze szkolenie online „Kultura błędu”: https://instytutkrytycznegomyslenia.pl/oferta/dla-szkol-publicznych/program-rozwoju-kompetencji-4k/kultura-bledu/